Witam was z moim nowym cyklem artykułów, w których opisywał będę wszystkie te osobistości dzięki którym świat muzyki jest tak nietuzinkowy, zróżnicowany, i zabawny. A jest ich więcej, niż mogłoby się wam wydawać! Oto przed Państwem pierwszy tekst o wariatach świata muzyki! Zapraszam!
Tongo
Na pierwszy ogień poleci ten sympatyczny indiani… Eee, sympatyczny Peruwiańczyk – Tongo. Wspomniany właśnie Pan, choć wygląda jakby w każdej chwili miał wrócić do swojego tipi, albo jakby wódz plemienia skazał go (słusznie) na banicję, jest peruwiańskim muzykiem. I to nie byle jakim, Tongo to artysta pełną gębą! Opowiem wam najpierw nieco o jego historii. Źródłem wszelkich posiadanych przeze mnie informacji o tym panu, nie jest niestety słownik języka peruwiańskiego, lecz angielska wikipedia.
Otóż Tongo urodził się… Nieważne. Tongo to popularny peruwiański muzyk (taka ich wersja Krzysia Krawczyka), który jakimś cudem wybił się poza ojczyznę. Kariera muzyczna Abelarda Gutierreza Alanaya, bo tak właśnie ma na imię, rozpoczęła się w 1980 roku, i równie dobrze mogłaby się w rzeczonym roku skończyć, bo przez dwadzieścia lat nie przyniosła Abelardowi większej popularności. Dopiero na początku XXI wieku ktoś odkopał naszego poczciwego Tongo, który nagle stał się (nie wiedzieć czemu) wielką gwiazdą w swoim kraju. Szokujące, prawda? W 2010, peruwiańska gazeta El Comercio umieściła faceta na liście najpopularniejszych artystów w Peru. Nie da się pominąć faktu, że pomogła mu w tym znajomość z pisarzem i żurnalistą Jaimiem Bayly, który regularnie gościł Abelarda w swoim programie telewizyjnym.
Tongo prawdopodobnie nigdy nie wybiłby się poza swoją ojczyznę, gdyby nie cudotwórcza moc internetu. W 2008 roku piosenkarz wypuścił w sieć angielską wersję swojego superhitu La pituca. Utwór zdobył umiarkowaną popularność, głównie dzięki faktowi, że Tongo zaśpiewał go dziwnym, celowo zniekształconym angielskim.
Tongo kontynuował nagrywanie coverów popularnych artystów, a w 2016 roku na artystę, jak grom z jasnego nieba, spadła wielka popularność (wiadomo, internet kocha wszystko co głupie).
Cover Chop Suey, umieszczony w sieci w grudniu 2016 roku, cieszył się uznaniem internautów, a parodię Numb zespołu Linkin Park, w kilka dni obejrzało ponad million osób. Warto dodać, że wokalista Linkin Park, Chester Bennington, popełnił samobójstwo jakiś czas po wypuszczeniu przez Tongo wspomnianego coveru.
Co takiego jest w Tongo, że jego parodie przyciągają ludzi? Trudno na to odpowiedzieć, być może sprawiły to: spora doza abstrakcji, niemal zupełnie niezrozumiałe połączenie języka peruwiańskiego i angielskiego, dziwne stroje, w które ubrany jest wokalista, pojawiające się w teledyskach efekty specjalne (kosmici!)? Najlepiej będzie, jeśli sprawdzicie sami. Oto link.
https://www.youtube.com/watch?v=1E1qflH5bEk
GG Allin
Oto człowiek tak obrzydliwy, że nie wstawiam nawet jego zdjęcia, bo to już byłaby przesada, i co wrażliwsi czytelnicy wysłali by mi potem anonimowe pogróżki, albo, gorzej, płyty z polskim reggae.
No dobra, dodam jednak zdjęcie, ale tylko takie małe!
GG Alin, czy może raczej Jesus Christ Allin (tak, facet serio tak się nazywał), a później Kevin Michael Alin, to amerykański muzyk punkrockowy, który znany jest głównie ze swojego zachowania na koncertach. No cóż, powiedzieć, że facet wzbudzał kontrowersję, to jak nazwać Rosję niewielkim krajem, albo Kamila Bednarka dobrym muzykiem. Allin był skrajnym nonkonformistą oraz indywidualistą, a w muzyce i na scenie nie uznawał żadnych zasad.
Przed narodzinami muzyka, ojciec Alina doświadczył wizji, w której Jezus Chrystus powiedział mu, że chłopak będzie silnym i wspaniałym człowiekiem, wielką, naznaczoną przez Boga istotą. Stąd też pomysł ojca Allina, by swego syna nazwać Jesus Christ. Niestety Allin senior był okrutnym człowiekiem, toteż żona postanowiła opuścić go w kilka lat po narodzinach syna, któremu zmieniła imię na Kevin Michael.
Allin będąc nastolatkiem kradł samochody, sprzedawał narkotyki, i dokonywał włamań. Szybko odnalazł się w punkrockowych klimatach, no i dość już o historii. Allin występował w trzech zespołach, największą popularnością cieszyli się The Scumfucs i The Murder Junkies.
Co też sprawiło, że Allin do dzisiaj jest jedną z ikon złej strony internetu? Otóż artysta w swoich utworach poruszał takie tematy jak: nekrofilia, homofobia, parafilia, rasizm, pedofilia, mizoginia czy anarchizm. No ale to nie za teksty go zapamiętano, a raczej za wizerunek sceniczny. Dlaczego? Otóż GG Allin koncertował nago, dokonywał na scenie aktów samookaleczenia waląc się w łeb mikrofonem (wybił sobie w ten sposób 3 zęby), kilkukrotnie próbował nawet włożyć sobie mikrofon w… No wiecie. Allin nie tylko regularnie bił się z fanami, czy gwałcił kobiety, mężczyzn i zwierzęta na scenie. Jego popisowym numerem było wypróżnianie się, a następnie zjadanie własnych fekaliów, bądź obsmarowywanie nimi i obrzucanie nimi fanów. Pisać dalej?
GG Allin, choć niezrównoważony psychicznie, przyciągał na koncerty tłumy, a po jego śmierci (przedawkował heroinę) fani zaczęli regularnie dewastować jego grób (tego by sobie życzył).
Na dzisiaj to tyle o nietuzinkowych postaciach ze świata muzyki, już za tydzień czeka na was kolejny tekst mojego autorstwa, a teraz żegnam się z Wami, moi drodzy czytelnicy, serwus!